Odwilż ukazała na naszych drogach mnóstwo mniejszych lub większych dziur. To jednak nic w porównaniu do tego, co dzieje się na miejskich chodnikach.
- Od kilku dni chodzę na zakupy ze spuszczoną głową w dół - mówi pani Anna, mieszkanka ul. Górnej. - To jedyny sposób, aby nie wdepnąć w czekające na chodnikach „niespodzianki". Mi się na razie udaje, ale sądząc po zostawionych śladach, nie każdy ma tyle szczęścia. Czy straż miejska nie może zrobić porządku z właścicielami psów, które zanieczyszczają miasto?